Rozjechani
W tym nieobecnym tłumie,
Co inni zwykli ślepo gnać,
Gdy tam Cię ujrzałem, poczułem,
Że chciałbym z Tobą grać.
Twój uśmiech oznaczał zachętę,
Roztopił serce, zziębnięte od lat.
Już zarzuciłaś na mnie przynętę,
I to uczucie do dzisiaj wciąż trwa.
Szczęście utrzymać – niełatwo tak,
I jak to w życiu, przyjść musiał kres.
Skrzydła rozłąki, piekielny ptak,
Miast wrót ekstazy, dał strumień łez.
Ref.
Dlaczego tak ciężko,
Dlaczego los tak ciężko karze?
Będziesz tu przy mnie?
Czy pomkniesz sama w świat?
Ten czas jest przepełniony trwogą,
Dziś jesteś, a jutro nie ma Cię,
Gdy w ciemny wieczór tak osobno,
A w żyłach dziko płonie krew…