Ze specjalną dedykacją, nie będę podawał dla Kogo, albowiem sprawa jest czysto prywatna.
Zaśpiewasz wraz ze mną?
♪ Tamtej nocy słonecznej, wiała bryza od morza,
Wstąpiłem na molo, pośród fal.
Piękne dziewczę w oddali,
Chód swój wciąż doskonali,
Zawsze widzę tu ją, lecz odwaaagi brak…
…By uczynić życiu wspak… i powiedzieć:
Przejdź się ze mną po plaży,
Spełnijmy stos marzeń.
Jakże warto być sobą w taką noc!
Czasem trzeba się przemóc,
By pokonać tę niemoc,
Pierwszy krok najtrudniejszy – tak mówią… la la ♪
♥♥♥
♪ Lecz nic z tego nie będzie,
Jak odwrócić tę nędzę…?
Odpowiedzi nie znajdzie, kto żyw.
Gdy znajomość buzuje,
Mózg twój już ripostuje,
Mniejsze zło – wybierz toooo… dla Was.
Wysprzątałem mieszkanie,
Wszystko to tylko dla Niej,
Świnkę morską ostrzygłem, również.
Lecz na zgubę futrzaka,
Wyszła wnet pewna draka,
Wiemy o tym – jednak boooli tak.
Rzecz to zawsze niełatwa,
Gdy się człowiek zamartwia.
Czy postąpił godziwie, czy też nie…
Czas łzy jednak osuszy,
Będzie lżej Nam na duszy,
Prozę życia uprzedzić – kto mądry, ten wie… o tak ♪
Ten, bardzo osobisty i – co tu dużo mówić – bolesny (jak rozgrzanymi do czerwoności widłami podłego Belzebuba, wprost w nadreprezentowane przez czułość serca dwojga idealistów) eksperyment (mowa oczywiście wyłącznie o tej szemranej twórczości), utwierdził mnie w przekonaniu, że piosenkę pisze się do melodii, rzadko kiedy odwrotnie, a jeżeli już zaistnieje taka konieczność, to należałoby chyba wcześniej spędzić miesiąc w komorze dźwiękoszczelnej. „Bawiąc się” w powyższe pseudo-rymowanki w duszy grało mi… no właśnie, co? – Oto pytanie do Was.
Wszyscy na pewno już wiedzą, zwłaszcza że tematyka obydwu utworów jest podobna, wystarczy zanucić.
Appendix:
Zegar leci tak wolno,
Myśl nie będzie swawolną,
Gdyby można przyspieszyć,
I znów gębę ucieszyć…
Nie tak szybko, mój drogi,
Nie upadłeś na nogi,
Jednak jakoś przeżyjesz,
Mocniej się już obiłeś.
Te siniaki budują,
Choć pozornie rujnują.
Aby w zgodzie pozostać,
Trzeba było się rozstać,
Życie to nie zabawa,
Wszak i w głowie coś gada,
Że to wszystko tak pięknie…
… Póki członek nie zmięknie.
Jeśli rozum szanujesz,
W mig się znów przebudujesz, i…
… Podziękujesz Jej…
… Za to, że była, i…
… Tyle przed tobą odkryła.
Słodkie swoje podwoje,
Przecież były już twoje.
Ty wciąż jednak uciekasz,
Czasem mocno zbyt zwlekasz.
Teraz jednak stanowczo,
Chociaż znów z wielką troską,
Odmawiasz swej Pani,
Pogrążając w otchłani,
To, co było i będzie,
Już nie zdarzy się wszędzie.
Magia jednak nie pryśnie,
A i człek nie zawiśnie.
Jak zakończyć ten wierszyk?
Mógłbym tak w nieskończoność,
Mniejsza już o uczoność,
Gdy rozsądek przekonał,
Pragnień sploty pokonał.
Zawsze bardzo to przykre,
Jeśli facet odwyknie…
… Od szczęścia…
… I sprowadzi nieszczęścia,
Które pogrzebią to w bólu,
I nie pomoże łyk rumu.
Lekcji jednak dość, prężnej,
Mniejsza już o pieniężne,
By nie obiecywać…
… Więcej, aniżeli można się wywiązywać.
Na koniec oczywiście (patrząc lekko przez palce) stosowne wideo: